niedziela, 18 października 2015

Coś się kończy, coś zaczyna.



Ilu potrzeba kartonów by spakować kilka lat życia?
By pomieścić książki, talerze, kubki, zabawki?
Dużo. Nawet bardzo.
Wizja przeprowadzki towarzyszyła mi od dłuższego czasu, ciężej było przekonać drugą połówkę że już czas, że trzeba coś zmienić.
Ale gdy w końcu wizja się urzeczywistniła, gdy coraz większą część salonu zajmują kartony, gdy owijam gazetą wazony i przypominam sobie jak te wszystkie rzeczy trafiły do naszego domu, kręci się łza w oku.
I smutek i radość. Te dwie emocje toczą we mnie teraz bój.
Coś się kończy, coś zaczyna.
Pakuję pierwszego misia małego, zdejmuję obrazy ze ścian, siadam z gorącą herbatą i rozglądam się. Pusto.
Tak samo siadaliśmy wiele lat temu, przy śniadaniu i nic nie mówiąc rozglądaliśmy się wokół. Nasze pierwsze, nowe mieszkanie. Wbijaliśmy gwoździe pod obrazy, które teraz trzeba będzie wyjąć.
Kilka lat tylko we dwoje, kilka z synem. I z psem który dziesięć lat swojego życia wziął w posiadanie nasz przedpokój.
Im puściej, tym więcej wspomnień.
Z drugiej strony nie mogę się doczekać by zacząć rozpakowywać kartony już w nowym miejscu.
Poustawiać kwiaty na parapetach, powiesić sukienki w szafie, ugotować coś w nowej kuchni.
Powiesić obrazy i firanki w oknach.
Coś się kończy, coś zaczyna.





Zimowa herbata:
duża szklanka lub dzbanek zaparzonej czarnej herbaty 
dwa plasterki cytryny
plaster pomarańczy
laska cynamonu
gwiazdka anyżu
goździki
sok malinowy

Do szklanki z herbatą wrzucić wszystkie składniki. Zamiast cytryny można użyć tylko pomarańczy, zamiast soku malinowego brązowego cukru lub miodu. Kilka plasterków imbiru, czy szczypta cynamonu tez są mile widziane. W zasadzie kombinacji jest mnóstwo, trzeba wybrać tą która najbardziej nam odpowiada.
Taka "zimowa" herbata jest niezastąpiona gdy za oknem szara, bura i deszczowa jesień. Jak dziś.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz