niedziela, 10 czerwca 2012

Sama

Jestem sama... ale niesamotna.
Po raz pierwszy (no może drugi) od ponad dwóch lat, zostałam sama na kilka dni. Bez męża, synka, psa. Dobrze mi. Wiem, nie brzmi to najlepiej ale tak właśnie jest. Zawsze lubiłam spędzać czas sama, a odkąd mam dziecko jest to niewykonalne. Ale żeby nie było... tęsknię.


 
Jest tylko jeden problem... boję się sama zasypiać. Moja wyobraźnia intensywnie pracuje gdy robi się ciemno. Za oknem drzewa przeistaczają się w różne cienie, coś stuknie na klatce i już pędzę sprawdzić drzwi...
 Muszę się mocno zmęczyć przed telewizorem, by potem szybko zasnąć, więc przez ostatnie kilka wieczorów obejrzałam dużo filmów :-) Oczywiście łatwych, lekkich i przyjemnych. Wolę nie myśleć co by było gdybym sama obejrzała horror...

Jest noc. Nie mogę zasnąć. Słucham muzyki.  
Emeli Sande My Kind of Love, Mountains to utwory które ostatnio mam cały czas w głowie. Cała płyta jest genialna, a to nieczęsto się zdarza.
Bardzo podoba mi się również płyta Jamie Woon "Mirrorwriting" np. Night Air

Czy życie bez muzyki byłoby możliwe? Pewnie tak, ale kto chciałby tak żyć?








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz