Nie najlepszy to moment bo święta już za chwilę, dużo spraw do załatwienia, a na dworzu zimno, buro i śnieżnie. Na szczęście wszystkie prezenty już skompletowane ( God bless Allegro ).
Mam okazję poznać uroki życia w mieście z małym dzieckiem w dużym wózku :-)
No kolorowo to nie jest. Co innego iść sobie na spacerek, spokojnie a co innego przedzierać się przez zaspy na szybko, bo tu autobus, tu zakupy, tu już spóźnieni...
A może przesadzam? Przyzwyczaiłam się do samochodu i tyle.
Dziś rano, zadowolona z siebie że szybko się zorganizowaliśmy z Iwem, zaopatrzona w rękawiczki i czapkę ruszyłam wózkiem do przedszkola. Iwo - królewicz w karocy, opatulony w cieplutki koc, zawołał: Pchaj matko! Więc matka pchała przez dwa przystanki, zeby jeszcze ktoś tak śnieg odgarniał... ech. Doszłam do przedszkola, pusto w środku, cicho... zajęć nie ma. No tak dzwonili w niedzielę, zapomniałam...
Więc pchaj matko z powrotem przystanki dwa, swe dziecię w karocy co by sobie butków nie zamoczyło...
Jak tak dalej pójdzie to kilka kilko zgubię do sylwestra, a sukienka już czeka :-)
Czuję się jak bałwan, to i zdjęcia z bałwanami, a nie wszystkie są takie słodkie...
weheartit.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz