sobota, 26 lipca 2014

Jestem. Ale tylko na chwilę.


Pisałam już że lubię swoje miasto? Pewnie nie raz.
Wpadłam właśnie na chwilę, pomiędzy jeziorem a rzeką.
Sprawdzam pocztę, plotki w internecie, oglądam jakieś wiadomości. Cywilizacja.
Wieczorem spacer po starówce. Ciepły, letni wieczór, tłumy ludzi. Większość turyści, różne języki mieszają się ze sobą. 
Prawdziwie europejska stolica. 
Warszawa.
Robię duże zakupy, bo choć małych wiejskich sklepików nie brakuje, to parmezanu czy szynki parmeńskiej raczej w nich nie dostanę.
I znikam, na następny tydzień, albo dwa. 
Z zapasem cytrusów na lemoniadę.



Sernik wiedeński







Składniki:

1000 g twarogu półtłustego lub tłustego, zmielonego przynajmniej dwukrotnie  
5 jajek 
100 g masła 
1 łyżka mąki ziemniaczanej 
1 łyżka mąki pszennej 
1 szklanka drobnego cukru do wypieków 
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego lub pomarańczowego 
opcjonalnie - bakalie np. smażona skórka pomarańczowa, rodzynki

Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Mąki przesiać.

W misie miksera utrzeć masło z cukrem, na jasną i puszystą masę. Wbijać jajka, jedno po drugim, ucierając po każdym dodaniu. Stopniowo dodawać twaróg, dalej ucierając. Wmieszać obie mąki, ekstrakty, na końcu (ewentualnie) dodać bakalie. Masę przełożyć do formy o średnicy 22 cm wyłożonej papierem do pieczenia (samo dno).

Piekarnik rozgrzać do temperatury 170ºC. Włożyć do niego sernik i od razu zmniejszyć temperaturę do 150ºC, następnie piec przez kolejne 1,5 godziny, najlepiej bez termoobiegu. Studzić przy lekko uchylonym piekarniku, by nie narażać go na gwałtowną zmianę temperatury. Schłodzić przez kilka godzin.
Smacznego.
źródło: moje wypieki





wtorek, 15 lipca 2014

Pozdrowienia znad morza!

Trzeba mieć wiele szczęścia by trafić na pogodę nad polskim morzem.
My mieliśmy.
Sześć dni plażowania i dwa deszczowe, ale ciepłe.

Władysławowo... nigdy wcześniej nie było celem samym w sobie. Kolejne miasto w drodze na półwysep helski, czy do Jastrzębiej Góry, Dębek. Tym razem zdecydowaliśmy się tutaj spędzić kilka dni, pierwszy raz... i raczej ostatni. 
Uczucia mam mieszane, z jednej strony spokojne Cetniewo, ładne dojście na plażę przez ośrodek sportu, z drugiej strony ogromna ilość straganów, budek i oczywiście ludzi. Ogromna.

Ale nie to najważniejsze. 
Szeroka plaża pełna słońca, piękne zachody, czyste morze. 
To jest najważniejsze i to było.


















środa, 2 lipca 2014

Wakacje. Start!

Ostatni dzień w przedszkolu. 
Czas pożegnania z przedszkolnymi przyjaciółmi, z ciociami.
Nie pamiętam siebie w wieku czterech lat,  nie pamiętam przedszkola choć chodziłam do niego dwa lata.
Nie wierzę że Iwo też kiedyś zapomni. Jest jeszcze mały, to fakt, ale przez ten rok zawiązało się tyle przyjaźni, tyle nowych doznań. Ciężko było się rozstać na całe wakacje. Mi również. Będzie mi brakować tych słodkich małych twarzyczek, dziewczynek które każdego ranka przybiegały pokazać mi nową sukienkę, zabawkę czy spinkę do włosów.I tego zgodnego churu, gdy pojawiałam się w drzwiach sali odbierając małego: Iwo do domu, Iwo do domu.

Za dwa dni będziemy już nad morzem. Pakujemy więc koparkę, kubełek z foremkami, koc na plażę i parawan. A do tego kalosze i grubszy sweter. Polskie morze lubi zaskakiwać.
Będziemy chodzić na długie spacery, budować zamki z piasku, jeść lody w nieprzyzwoitych ilościach, albo po prostu będziemy leżeć i nic nie robić.
Książka przygotowana - 605 stron - powinno na jakiś czas wystarczyć.

Gdzieś pomiędzy pakowaniem zabawek i walizki z ubraniami, siadam z małym na huśtawce i pochłaniamy crumble. Prosty deser, jeden z naszych ulubionych. Dowolne owoce zapieczone pod górą słodkiej, chrupiącej kruszonki. Najczęściej z jabłkami, ale były też gruszki, maliny a dziś wykorzystałam koszyczek świeżych, dojrzałych moreli.
Przepis tutaj: crumble