Ostatni dzień w przedszkolu.
Czas pożegnania z przedszkolnymi przyjaciółmi, z ciociami.
Nie pamiętam siebie w wieku czterech lat, nie pamiętam przedszkola choć chodziłam do niego dwa lata.
Nie wierzę że Iwo też kiedyś zapomni. Jest jeszcze mały, to fakt, ale przez ten rok zawiązało się tyle przyjaźni, tyle nowych doznań. Ciężko było się rozstać na całe wakacje. Mi również. Będzie mi brakować tych słodkich małych twarzyczek, dziewczynek które każdego ranka przybiegały pokazać mi nową sukienkę, zabawkę czy spinkę do włosów.I tego zgodnego churu, gdy pojawiałam się w drzwiach sali odbierając małego: Iwo do domu, Iwo do domu.
Za dwa dni będziemy już nad morzem. Pakujemy więc koparkę, kubełek z foremkami, koc na plażę i parawan. A do tego kalosze i grubszy sweter. Polskie morze lubi zaskakiwać.
Będziemy chodzić na długie spacery, budować zamki z piasku, jeść lody w nieprzyzwoitych ilościach, albo po prostu będziemy leżeć i nic nie robić.
Książka przygotowana - 605 stron - powinno na jakiś czas wystarczyć.
Gdzieś pomiędzy pakowaniem zabawek i walizki z ubraniami, siadam z małym na huśtawce i pochłaniamy crumble. Prosty deser, jeden z naszych ulubionych. Dowolne owoce zapieczone pod górą słodkiej, chrupiącej kruszonki. Najczęściej z jabłkami, ale były też gruszki, maliny a dziś wykorzystałam koszyczek świeżych, dojrzałych moreli.
Przepis tutaj: crumble
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz