Kilka dni temu przyszła jesień.
Piękna, słoneczna i całkiem ciepła. Taką lubię najbardziej.
Aż chce się dłużej pospacerować z psem. Liście szeleszczą pod nogami i las tak pięknie pachnie. Mogę pobyć sama ze sobą, bo lubię swoje towarzystwo. Po południu drugi spacer, na lody, rurkę z bitą śmietaną czy na plac zabaw. Wracamy gdy robi się ciemno i powietrze zdecydowanie chłodniejsze. Wrzesień był dla nas łaskawy, Iwo nie zdążył jeszcze się rozchorować, ale jestem realistką i wiem że ten stan pewnie niedługo się skończy. Grupa w przedszkolu już coraz mniejsza, ten ma katar, tamten kaszle.
Ale póki co, cieszę się chwilą, grabię liście na ogródku i zbieram kasztany i żołędzie by powstały z nich zwierzątka gdy przyjdą gorsze dni.
I piekę babkę, taką najzwyklejszą. Taką co to szybko się robi i później równie szybko znika.
Składniki:
250 g mąki pszennej (przesianej przez sitko)
200 g drobnego cukru
4 jajka
kostka masła (200 g)
2 kopiaste łyżki kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
do przygotowania formy: masło i bułka tarta
Masło stopić w garnuszku, ostudzić.
Mąkę przesianą przez sitko wymieszać wraz z proszkiem do pieczenia.
Ubić jajka z cukrem na białą masę, miksując , dodawać po 1
łyżce mąki i masła.
Masę podzielić na dwie części, do jednej dodać kakao i wymieszać dokładnie.
Formę na babkę wysmarować masłem i posypać bułką tartą.
Wlać do niej masę z kakao, a następnie masę "białą". Drewnianym patyczkiem zrobić esy-floresy w formie. Następnie rozgrzać piekarnik
do 180 stopni C. i włożyć do niego formę z babką.
Piec 35 - 45minut - na złoty kolor. Najbezpieczniej
sprawdzać ciasto drewnianym patyczkiem, jeśli jest suchy, znaczy, że
babka jest już gotowa.
Formę wyjąć z piekarnika i studzić w niej babkę przez ok. 20 minut, po
tym czasie wyjąć z niej ciasto i studzić dalej na kuchennej kratce.
Smacznego!