niedziela, 26 października 2014

Wilk z lasu




Wywołałam wilka z lasu.
Miesiąc temu pisałam że jesień piękna, ciepła i słoneczna, że syn zdrowy od początku roku szkolnego i w ogóle jest cudnie.
Jesień dalej piękna i słoneczna, choć już nie taka ciepła, za to syn od trzech tygodni siedzi w domu, a ja z nim. Kaszel męczy biedaka, zmiany w płucach, antybiotyk, inhalacje... same przyjemności.
Do tego dorzućmy psa, który się zatruł i nic nie może zjeść od kilku dni (jedyny plus że schudł, czego nie udaje mi się osiągnąć gdy jest na diecie).
Dni mi się zlewają, nie ma znaczenia czy to czwartek czy niedziela, każdy wygląda tak samo.
Szkoda mi dziecka, szkoda mi psa i siebie samej mi szkoda.
Gdzieś w ciągu dnia staram się zamknąć z książką w pokoju i przeczytać choć kilka stron, choć tak bardzo chciałabym kilka rozdziałów. Paradoksalnie, zdecydowanie więcej czasu miałam dla siebie czy na książki, gdy pracowałam.


Iwo ma teraz nową fazę: "ale Ty ze mną"
- idź porysuj
- ale ty ze mną?
- pobaw się
- ale Ty ze mną?
- pooglądaj bajkę
- ale Ty ze mną?

 
 


Więc rozkładamy miasteczko z kolejką przez pół dnia, lepimy zwierzątka z modeliny, by potem je upiec w piekarniku i robimy im farmę w dużej pokrywie od pudła. Przynoszę wielki karton i robimy kuchnię, z drugiego Iwo robi sobie dom. Nie ma co, kreatywna to ja jestem ;-)
Tylko że później, on i tak nie chce bawić się tym sam.

 





W sobotę pieczemy ciasto, a wieczorem wpadają przyjaciele.
I snujemy odległe wakacyjne plany. Dopiero jesień się zaczęła i cała zima przed nami, ale zasypiam z uśmiechem na ustach.
Co więcej... ja nawet już wiem co spakuję!




 
 
 

W niedzielę ojciec z synem robią karmnik dla ptaków, stawiają go przed oknem i momentalnie na ogródku pojawia się stado małych ptaszków - a może one wcześniej już tam były? 
Teraz częściej będziemy patrzeć przez okno.
Mamy na to dużo czasu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz