Składniki: 100g gorzkiej czekolady 150g miękkiego masła 170g cukru muscovado 3 jajka 175g mąki pszennej 1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia 25g kakao 2 duże banany, dojrzałe i rozgniecione widelcem Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej (lub w garnuszku, ale należy uważać, by się nie przypaliła) Masło utrzeć z cukrem na gładką i jasną masę. Dodawać po jednym jajku, dokładnie ubijając. Przesiać mąkę, proszek i kakao i dodać do masy, wymieszać łyżką lub szpatułką. Dodać banany i czekoladę, wymieszać. Włożyć do wysmarowanej masłem keksówki (moja miała 28 cm) i piec w
piekarniku nagrzanym do 180 st C przez 50-60 minut. Kiedy drewniany
patyczek wbity w ciasto jest suchy, to znaczy, że ciasto jest upieczone.
Ostudzić na kuchennej kratce, następnie zawinąć w folię lub papier. Smacznego! Źródło: white plate
3 łyżeczki żelatyny w proszku 1 laska wanilii lub 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii 250 ml śmietanki kremówki (dobrej jakości, płynnej, z kartonika, UHT, 30% lub 36%) 250 ml pełnego mleka 80 g cukru 1 łyżka rumu (niekoniecznie) 1 łyżka białego wina (niekoniecznie)
Do podania: świeże maliny lub truskawki, mus lub sos owocowy
Żelatynę
zalać 2 łyżkami zimnej wody i odstawić na 5 minut. Laskę wanilii
przepołowić wzdłuż na pół i łyżeczką wyskrobać ziarenka. Do
rondelka wlać śmietankę kremową i mleko, dodać cukier, ziarenka wanilii i
przepołowioną laskę lub ekstrakt z wanilii. Mieszając podgrzewać aż
cukier się rozpuści. Dodać rum i wino, doprowadzić do
zagotowania i szybko odstawić z ognia. Dodać namoczoną żelatynę i
mieszać energicznie przez około minutę, aż cała żelatyna się rozpuści. Mieszankę
wlać do 4 filiżanek (każda po 125 ml) lub 6 mniejszych naczynek.
Odstawić do wystudzenia (można na dwór, gdy jest chłodno). Po ostudzeniu
filiżanki przykryć kawałkiem folii i wstawić do lodówki do stężenia, na
około 4 - 5 godzin, lub najlepiej na całą noc. Aby ułatwić
wysunięcie deseru z filiżanek, można je włożyć na sekundę do gorącej
wody. Deser wyłożyć na talerzyk i podawać ze świeżymi owocami lub musem
owocowym. Można też skropić syropem klonowym, posypać orzechami lub
czekoladą. Smacznego. Źródło: kwestia smaku
Pyszne czekoladowe ciastka, które w swojej ofercie ma większość sieciowych kawiarni. Zamknięte w szczelnym pojemniku, pozostają chrupiące przez kilka dni. Szybkie i łatwe do wykonania, ale uwaga: niech was nie korci aby upiec je wszystkie naraz... choć wydawałoby się że 18 ciastek zmieści się na jednej blaszce... podczas pieczenia ciasteczka mocno rozlewają się na boki. Przestrzegajcie też czasu pieczenia, ponieważ po wyjęciu z piekarnika ciastka są jeszcze miękkie i mogłoby się wydawać że trzeba je jeszcze chwilę dopiec... ciastka zastygają podczas studzenia. Ja czekoladę dosyć mocno posiekałam, przez co ciasteczka nabrały ciemniejszej barwy. Składniki na 18 dużych ciastek: 100 g masła 1 pełna szklanka (155 g) mąki pszennej 1/3 łyżeczki soli 1/3 łyżeczki sody oczyszczonej lub proszku do pieczenia 80 g brązowego cukru 80 g białego cukru 1 jajko 2 łyżki cukru wanilinowego lub 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
300 g czekolady (po 100 g białej, mlecznej i gorzkiej), 100 g czekolady można zastąpić orzechami włoskimi lub orzechami pecan
Jeśli masło było zimne należy pokroić je w kosteczkę i zostawić na 15 minut w temperaturze pokojowej. Czekoladę
połamać na kosteczki, a następnie każdą kosteczkę pokroić jeszcze na 4
części. Piekarnik nagrzać do 160 stopni C. Przygotować dużą blachę (lub najlepiej 2 jeśli mamy), wyłożyć papierem do pieczenia. Mąkę przesiać do miski, dodać sól, sodę, wanilię i wymieszać. W
drugiej misce ubijać masło z dodatkiem brązowego i białego cukru przez
około 5 minut. Dodać jajko i ubijać jeszcze przez około 5 minut. Dodać sypkie składniki i zmiksować, dodać posiekaną czekoladę i wymieszać dłonią lub łyżką. Nabierać
po około 2 łyżki masy (lub łyżkę do lodów), formować kulki wielkości
gałki lodów i układać je na blaszce zachowując kilkucentymetrowe
odstępy. Na jednej blaszce zmieści się nam około 9 kulek a z całej
ilości masy ulepimy ich około 18 sztuk. Delikatnie - odrobinę, ok. pół
centymetra - "uklepać", spłaszczyć palcami wierzch każdej kulki. Pierwszą
blaszkę z ciastkami wstawić do piekarnika (u mnie sprawdza się
pieczenie na jednej półce wyżej niż środek piekarnika) i piec przez 14 -
15 minut, aż brzegi ciastek zaczną się rumienić. Ciastka wyjmujemy z
piekarnika gdy są jeszcze miękkie, zastygają podczas studzenia. Na
zewnątrz mają być chrupiące, w środku ciągnące. Upiec drugą partię
ciastek. Smacznego. Źródło: kwestia smaku
To będzie wątek narzekający. Gdy kilka miesięcy temu, dokładniej trzy, słyszałam o tym jak to dzieci chorują w przedszkolach, że wszystkie bez wyjątku, że zobaczę co mnie czeka, że to po prostu będzie katastrofa... przytakiwałam grzecznie: tak, tak, pewnie masz rację i szłam dalej. Bez przesady, w końcu nikt nie zna lepiej mojego dziecka ode mnie, prawda? Mojego syna, który przez pierwsze trzy lata kilka razy złapał katar i raz brał antybiotyk. Takie gadanie bez sensu. Okazało się że nie do końca bez sensu. Zaczęło się zgodnie z przepowiedniami. Trzy dni w przedszkolu, tydzień w domu. Zapalenie oskrzeli, jeden antybiotyk, drugi, katar, kaszel. Podobnież po pierwszym roku w przedszkolu będzie lepiej. Mam nadzieję że ta obietnica się spełni. Choć wątpię w sytuacjach, gdy rano w szatni słyszę jak dziecko obok zaraz wypluje swoje płuca, a tatuś mówi: a co to za kaszelek, rano go jeszcze nie było. Tak jasne, nie było. I już wiem że zaraz Iwo też złapie ten kaszelek. Ilość dni obecnych w przedszkolu w listopadzie? 6 dni! 6 dni! 6 dni! A wiadomo, jak synek siedzi w domu, to mamusia też. I czeka z wytęsknieniem na godzinę dziewiętnastą aż tatuś stanie w drzwiach i usłyszy: Tato, pobawisz się ze mną? Bo ja się pytam, ile można? Ile godzin dziennie można się bawić klockami, puzzlami (a nie, to nudne), farbami i oczywiście - najważniejsze - samochodami! W wyścigi, zderzenia itd. No ile? Zawsze zostaje telewizor i bajki, och to najlepsze co może być! Ale nie chcemy przecież żeby nasze dzieci niszczyły sobie oczki, lepiej żeby pobawiły się kreatywnie. Więc są dwie, trzy bajki dziennie. Ktoś powie że to i tak za dużo, ale kiedyś trzeba ugotować obiad, czy po prostu zamknąć się na chwilę w innym pokoju żeby nie zwariować. I żebym została dobrze zrozumiana, nie jestem wyrodną matką i kocham swoje dziecko najbardziej na świecie, ale lubię też być sama ze sobą a takie chwile to rzadkość. Zazdroszczę mojej przyjaciółce, jej pracy. Przebywania z dorosłymi ludźmi, rozwijania się, ciągłych wyjazdów służbowych, tego że od rana wygląda jak kobieta: z makijażem, na szpilkach, w sukience. A ona zazdrości mi. Tego że mam czas dla dziecka, że mogę chodzić w piżamie do południa i mam czas upiec ciasto. Dlaczego tak trudno połączyć te dwa światy? Dlaczego zazdrościmy innym, nie doceniając tego co mamy?
Zaczynam więc nowy dzień. Dres, kucyk ( bo nie oszukujmy się, która z nas pięknie się ubiera, robi makijaż, gdy w perspektywie ma kolejny dzień spędzony w domu?) i ruszamy. Klocki, samochody, farby. Dziś malujemy dinozaura, dołączy do pieska z przed kilku dni.
A później lepimy pierogi. Ruskie. Ja pięćdziesiąt cztery, Iwo jeden. Ale z jakim zaangażowaniem!
Składniki na ciasto:
3 szklanki mąki
łyżka oleju słonecznikowego
szczypta soli
Do miski wsypać mąkę, dodać olej i wymieszać. Wlać szklankę gorącej wody,
wyrobić gładkie ciasto. Uformować z niego kulę i przykryć ciepłą miską.
Dzięki temu fortelowi ciasto dojrzeje i stanie się szalenie plastyczne.
Składniki na farsz:
1/2 kg ziemniaków
1/2 kg białego sera (użyłam półtłustego)
2 cebule pokrojone w kostkę
2 łyżki oleju
Cebulę pokroić w kostkę i usmażyć na złoto na oleju. Ziemniaki ugotować,
przecisnąć przez praskę razem z serem. Dodaj podsmażoną, złotą
cebulkę. Wymieszać dokładnie. Ciasto rozwałkować na cienki placek. Wykroić kółka i nakładać na każde po
łyżce farszu dokładnie sklejając brzegi. Pierogi wrzucić na osolony
wrzątek i gotować ok. 2-3 minut od wypłynięcia. Smacznego. Źródło: lawendowy dom