Moje dziecko we wszystkim musi być pierwsze.
Pierwsze przy drzwiach, pierwsze w domu, pierwsze zjeść (ale nie zupę), pierwszy, najlepszy, najszybszy.
Postanowił również stanąć na podium jeśli chodzi o ilość chorób i dni spędzonych w tym roku w domu.
Zdetronizował dzieci przyjaciółki, o których zawsze myślałam że nikt nie choruje tak dużo jak one. Myślałam tak do czasu, aż moje wpadło w wir zapaleń oskrzeli, katarów czy wirusów rota, którego przechodzi aktualnie.
Kiedy to się skończy?
Nie chcę być źle zrozumiana, przecież nie winię mojego dziecka że znów coś złapało, ale ta bezsilność mnie dobija. To że kompletnie nic nie można zaplanować, bo nagle się okazuje że dziecko wstaje z gorączką, choć poprzedniego dnia było absolutnie zdrowe. Więc zamiast pierwszy wolny weekend w maju spędzać na działce, spotkaniach z przyjaciółmi, tudzież bezcelowemu spacerowaniu po mieście, kursuję między kuchnią a toaletą i próbuję przekonać syna że smecta nie jest taka zła (choć naprawdę jest paskudna).
Całe szczęście że mam ogródek, wymykam się do niego gdy mały zalega na kanapie przed kolejną bajką (a tak!) i resetuję się. Siedzę na huśtawce w cieniu akacji, patrzę na rododendrona który pięknie zakwitł i czytam książkę pożyczoną od siostry ( no właśnie, chyba coś przeczuwała gdy w piątek wręczyła mi ich siedem, mówiąc: weź, weź przydadzą się ).
Na kolanach trzymam ciepłą miseczkę crumble z rabarbarem i truskawkami, choć obiecałam sobie że naprawdę ograniczę słodycze, wszak został niepełny miesiąc do wakacji (ale kogo ja chcę oszukać, mam bardzo słabą "silną" wolę).
Kwaskowate owoce, schowane pod słodziutką chrupiącą kruszonką to moja nagroda.
Crumble nie jest najładniejszym deserem, nie ułożymy go ładnie na talerzu, ale czy to ważne?
Zwykle robię go w większym żaroodpornym naczyniu, teraz miało być ładniej i postawiłam na dosyć płaskie tartaletki, nie pomyślałam że podczas pieczenia gorący sok będzie kipiał z naczynek. Także rada na przyszłość: nie można używać zbyt niskich form i nakładać do pełna, bo crumble podczas pieczenia trochę rośnie.
No dobrze, odpoczęłam. Czas wcisnąć dziecku kilka łyżeczek smecty.
Składniki:
750 g rabarbaru pociętego w 1 cm kawałki (u mnie pół na pół z truskawkami)
50 g drobnego cukru
1 łyżka masła
1 łyżka ekstraktu z wanilii
1 łyżka skrobi ziemniaczanej lub kukurydzianej
Na crumble:
150 g mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
110 g zimnego masła w kawałkach
3 łyżki cukru waniliowego lub zwykłego
3 łyżki cukru demerara
Pokrojony
na centymetrowe kawałki rabarbar wrzucić do garnka z truskawkami, cukrem, masłem,
wanilią i skrobią. Całość wymieszać i podgrzewać na małym ogniu przez
około 5 minut - do momentu, gdy masło się roztopi, a całość będzie
apetycznie różowa. Przełożyć wszystko do formy; jeśli forma nie jest
szczelna, lepiej uszczelnić ją folią aluminiową.
Mąkę
i proszek do pieczenia wsypać do naczynia, dodać schłodzone i pokrojone
w kostkę masło i rozetrzeć je z mąką. Ciasto powinno przypominać
kruszonkę. Wsypać cukry, widelcem wymieszać je z ciastem. Masę z
rabarbarem posypać powstałą w ten sposób kruszonką.
Piec
w temperaturze 190ºC przez około 35- 45 minut do złocistego brązu. Może
się zdarzyć, że trochę rabarbarowego soku wypłynie na kruszonkę. Przed
podaniem ochłodzić przez około 15 minut.
Smacznego.źródło: moje wypieki